Wiosna w końcu rozpanoszyła się na dobre. Pogoda zachęca do spacerów, tym bardziej tych z rozpuszczonymi włosami. W dodatku udało mi się ostatnio zużyć do końca moje pierwsze opakowanie kremu definiującego skręt Aunt Jackie's Curl La La, więc to idealna pora na jego recenzję okraszoną wiosennymi ujęciami efektów, jakie daje na włosach. Zapraszam do lektury!

Curl la la recenzja

Producent obiecuje, że będziemy mogli się pożegnać z puchem, niezdefiniowanymi lokami i rulonami bez życia. Mamy za to cieszyć się kształtnymi, nawilżonymi, lśniącymi i odżywionymi puklami. Produkt nie jest zgodny z CG. Skład prezentuje się następująco :

Aqua (Water), Propylene Glycol, Polyquaternium-37, Propylene Glycol Dicaprylate/Dicaprate, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter (masło shea), Glycine Soja Oil (olej sojowy), Glycerin, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil (oliwa z oliwek), Cetyl Alcohol, Parfum (Fragrance), Dimethicone, PPG-1 Trideceth-6, Stearalkonium Chloride, Lanolin Oil, Acrylamidopropyltrimonium Chloride/Acrylamide Copolymer, Dehydroacetic Acid, Cetearyl Alcohol, Hydrolyzed Quinoa (hydrolizowane ziarno komosy ryżowej), Butylene Glycol, Citric Acid, Phenoxyethanol, Potassium Sorbate, TBHQ, Ethylhexylglycerin, Benzyl Alcohol, d-Limonene, Hexyl Cinnamal, Linalool, Amyl Cinnamal, Buthylphenyl Methylpropional, Citronellol, Hydroxycitronellal, Cinnamyl Alcohol, CI 17200, CI 42090.

Czyli bazuje na maśle shea, które pełni również rolę naturalnego filtru UV oraz emolientu oczywiście. Oprócz tego mamy też oliwę z oliwek oraz olej sojowy, a z ciekawszych składników możemy tu znaleźć hydrolizowane ziarno komosy ryżowej.

Curl la la recenzja blog

Aunt Jackie's Curl La La recenzja blog

Opakowanie ma pojemność 430 ml, to naprawdę dużo! Zużycie takiej ilości produktu zajęło mi praktycznie rok, także wydajność jest całkiem w porządku. Zapach tego stylizatora jest bardzo przyjemny, jagodowy z nutami porzeczkowymi. Szkoda, że nie utrzymuje się na włosach i możemy się nim cieszyć tylko w momencie aplikacji. Konsystencja jest bardziej zwarta, niż w przypadku typowego kremu do stylizacji, co postarałam się jak najlepiej oddać na zdjęciu poniżej. Pokazuje ono również ilość, która wystarczyła mi na jedno użycie w przypadku długości włosów "prawie do ramion" ;)

Aunt Jackie's Curl La La recenzja blog

W przypadku przesadzenia z ilością produktu, kończyłam ze smutnymi strąkami zlepionymi byle jak i bez objętości. Gdy użyłam za mało kremu, otrzymywałam puch i beznadzieję, efekt jakbym nie użyła żadnego stylizatora i jeszcze brutalnie rozczesała włosy na sucho. Jednak kiedy już ustaliłam, że ilość ma znaczenie, Curl La La stał się moim ulubionym stylizatorem na co dzień! Nie usztywnia włosów jak żel, nie utrwala też skrętu bardzo mocno, za to bardzo naturalnie go wydobywa. Włosy po jego użyciu są w odczuciu właśnie włosami, a nie sklejonym tworem, jak to ma miejsce w niektórych przypadkach. Lubię taki naturalny efekt i nawet jeśli po całym dniu skręt jest rozluźniony, nie wygląda to źle, a w razie czego mogę bez problemu wykonać dowolne upięcie i nie muszę walczyć z posklejanymi żelem kępami. Poniżej zdjęcia z wiosennego spaceru po Łazienkach Królewskich, wraz z efektami stylizacji kremem Aunt Jackie's.

Aunt Jackie's Curl La La recenzja blog

Aunt Jackie's Curl La La recenzja blog

Reasumując, Curl La La jest moim ulubionym stylizatorem na co dzień, który daje bardzo naturalny efekt i nie usztywnia włosów. Nie wymaga odgniatania, ale też nie podbija wybitnie skrętu i utrwalenie oceniłabym na średnie. Włosy po jego użyciu są elastyczne, można je wiązać i zaplatać dowolnie i jest to komfortowe, bez uczucia przebijania się przez stylizator. Finalny efekt jest całkiem ok, ale nie wymarzony, dlatego szukam dalej. Z pewnością wrócę do niego, gdy podrosną mi włosy, żeby przetestować jego możliwości na większej długości.