Onycholiza jest schorzeniem polegającym na oddzieleniu się części płytki paznokcia od łożyska, pomiędzy które dostaje się powietrze. Oprócz nieestetycznego wyglądu nie powoduje z reguły większych dolegliwości, jeśli nie wystąpi dodatkowe zakażenie grzybicze czy bakteryjne. Należy pamiętać, żeby w razie jakichkolwiek wątpliwości odnośnie stanu swoich paznokci koniecznie konsultować się ze specjalistą! Ja nie jestem lekarzem, jedynie opisuję swoją historię ku przestrodze i w celu zwiększenia świadomości na temat występowania onycholizy. Zapraszam do lektury.

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, w grudniu 2017 zapragnęłam mieć wyjątkowo piękny manicure na sylwestra. Udałam się w tym celu do profesjonalistki, która wykonała pierwszą w moim życiu stylizację bazującą na żelu utwardzanym lampą. Zdecydowałam się wtedy na przedłużenia na formie i jednokolorowe hybrydy. Niestety dysponuję tylko jednym zdjęciem efektu końcowego, w dodatku nie jest ono dobrej jakości. jednak poglądowo wrzucam je poniżej, bo to od tego się wszystko zaczęło (30.12.2017) :

Sylwestra wspominam świetnie, szpanowałam pięknymi paznokciami i ciężko mi było opanować stukanie nimi o różne powierzchnie (to chyba przypadłość większości osób, które pierwszy raz przedłużają paznokcie:) ). Przez około trzy tygodnie nic niepokojącego się nie działo. Po wykonanej usłudze dostałam garść wskazówek, jak poradzić sobie samodzielnie z odrastającymi paznokciami. Ponieważ posiadałam w domu zestaw do wykonania (i zdejmowania) hybryd, miałam właśnie usunąć stary lakier, spiłować paznokcie na długości, opracować pilniczkiem żel na płytce, żeby nie było ostrego spadku pomiędzy żelem a odrostem i na koniec wykonać standardowe hybrydy. Plan brzmiał doskonale, stosowałam się do niego z chęcią.

Już po pierwszych autorskich poprawkach manicure, kiedy to szczerze spiłowałam większość przedłużenia, zauważyłam lekki prześwit pod paznokciem. Uznałam jednak, że to właśnie żel odstaje od mojej naturalnej płytki i żyłam dalej. Całość była zakryta hybrydą, wyglądało to w porządku. Po około dwóch tygodniach powtórzyłam zabieg odnowienia manicure. Widziałam, że wolną przestrzeń można zauważyć pod każdym paznokciem, ale nadal nie czułam się zaalarmowana. Gdy jednak po kolejnych dwóch tygodniach podczas usuwania hybryd udało mi się usunąć też przedłużenia żelowe (podważając je mechanicznie, nie polecam tak drastycznych metod), moim oczom ukazał się widok rodem z horroru. Zdjęcie (z 24.02.2018) wstawiam poniżej. Już w tytule posta ostrzegałam, że zdjęcia będą dla osób o mocnych nerwach, dlatego czuję się częściowo usprawiedliwiona. Jednak jeśli to dla Was za dużo to uprzedzam, że podobnych ujęć będzie jeszcze kilka i jeśli obrzydzenie jest zbyt duże, to to jest dobry moment, żeby przełączyć się na czytanie moich innych postów, na przykład takich ze zdjęciami mojego kota.

Powyższe zdjęcia wysłałam do mojej stylistki z pytaniem, co tu się zadziało i co mam teraz robić. Wtedy po raz pierwszy spotkałam się z pojęciem "onycholiza" i zalecono mi wcieranie olejku z drzewa herbacianego. Mając już hasło-klucz zaczęłam przeczesywać internet w poszukiwaniu informacji na temat tego schorzenia. Nie znalazłam wtedy (luty 2018) zbyt wielu informacji na ten temat. Dwie główne przyczyny powstania onycholizy, które wtedy znalazłam, to uraz mechaniczny i alergia. Leczenie za to miało się opierać (w lutym 2018) na środkach przeciwgrzybiczych (takich jak olejek z drzewa herbacianego) i ewentualnie na usunięciu operacyjnym części płytki paznokciowej. Cała ta przygoda miała pechowo miejsce w wyjątkowo zabieganym momencie w moim życiu, kiedy nie miałam możliwości udać się na konsultację do lekarza. Dodatkowo nie powodowała dolegliwości bólowych, więc tym bardziej nie miałam motywacji by gdzieś się z tym udać.  Pamiętajcie, żeby nie popełniać mojego błędu i bezwzględnie w takiej sytuacji zasięgnąć porady profesjonalisty! Ja bardzo żałuję, że wtedy tego nie zrobiłam.

Na podstawie ówczesnego researchu uznałam, że przyczyną całego zajścia był zapewne uraz mechaniczny od zbyt mocno nałożonych form pod przedłużenia. Skróciłam paznokcie maksymalnie i zrezygnowałam z jakichkolwiek lakierów i odżywek. Kupiłam w aptece olejek z drzewa herbacianego i dwa razy dziennie wprowadzałam po jednej kropelce pod każdy paznokieć. Po kilku dniach takich zabiegów zaobserwowałam silne wysuszenie skórek i opuszków palców, więc zdecydowałam się na zakup regenerum do paznokci (takiego w tubce z pędzelkiem), które stosowałam w dzień, a olejek herbaciany wmasowywałam już tylko wieczorami. Raz dziennie psikałam też palce octeniseptem, profilaktycznie w celu odkażenia. Po trzech tygodniach takiej kuracji sytuacja prezentowała się następująco (13.03.2018) :

Widać pewne postępy, ale jednak proces zdrowienia był długi i mozolny, bo trzeba poczekać aż cała płytka odrośnie. Na szczęście onycholiza nie boli, nie nabawiłam się też żadnych dodatkowych zakażeń czy powikłań. Był to głównie defekt estetyczny, jednak znacząco wpływał na moje funkcjonowanie w społeczeństwie. Bardzo wstydziłam się pokazywać paznokcie, ale czasami ciężko uniknąć pokazania komuś czegoś palcem. Jednak wtedy ludzie zamiast patrzeć na to, co im pokazywałam, skupiali się na paznokciu objętym onycholizą i mieli wyraźny obraz obrzydzenia na twarzy, nawet nie próbowali tego ukryć. Musiałam to znosić tygodniami, właściwie to miesiącami, do momentu odrośnięcia. Kiedy już byłam bliska wyzdrowienia, a onycholiza zajmowała mniej niż 20% płytki, odważyłam się pomalować paznokcie klasycznym lakierem. Szukałam możliwie najbardziej hipoalergicznych i z jak najlepszymi opiniami. Tak trafiłam na lakiery Essie, których używam do dziś. Kosztują niemało w swojej kategorii, ale utrzymują się u mnie tydzień, szybko schną i mają świetne krycie. Po zamalowaniu chorych paznokci nie musiałam już się tak bardzo wstydzić kontaktów z ludźmi. Oczywiście kurację z olejku herbacianego i regenerum kontynuowałam aż do całkowitego zniknięcia onycholizy. Poniżej zdjęcie z września 2018 jako dowód, że można się tego paskudztwa całkowicie pozbyć. Dla odwrócenia uwagi od tych okropnych poprzednich zdjęć proszę zwrócić uwagę na piękne swatche, które zrobiłyśmy wtedy (12.09.18) w NYX z Przyjaciółką :)

W okolicach wakacji byłam już całkiem zadowolona ze stanu swoich paznokci, a jesienią poczułam się z nimi na tyle bezpiecznie, by wykonać sobie hybrydy. Używałam tych samych lakierów co zawsze, czyli Semilac i NeoNail. Byłam też wyjątkowo delikatna, bo cały czas pamiętałam swoje dramatyczne przygody z początku roku. Nie przypuszczałam jednak, by miały się jeszcze powtórzyć. Jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy jakiś czas po pozbyciu się hybryd zaobserwowałam nieco inne zabarwienie części płytki jak na zdjęciu poniżej (11.10.18) :

Można dość wyraźnie zobaczyć tutaj granicę pomiędzy zdrową i podejrzaną częścią paznokci. Niestety moja podejrzliwość okazała się słuszna, bo zaobserwowane zjawisko stanowiło zapowiedź nawrotu onycholizy, choć już nie na taką skalę, jak za pierwszym razem. Poniżej zdjęcie z 1.11.18 :

Na szczęście tym razem wiedziałam, z czym mam do czynienia i jak z tym walczyć. Cierpliwie więc wcierałam olejek z drzewa herbacianego na zmianę z regenerum i czekałam na lepsze czasy. Poniżej stan z 12.11.18 :

Jednak tym razem nie było mowy, by onycholiza była wywołana urazem mechanicznym. Jedynym wyjaśnieniem było uczulenie na lakiery hybrydowe. Nie będę udawać, że nie byłam tą diagnozą zdziwiona. Ciężko było mi uwierzyć, że coś, co stosowałam ponad rok i nie sprawiało żadnych problemów, nagle wywołało u mnie alergię. A jednak. Na ponad rok zrezygnowałam całkowicie z hybryd na rzecz wspomnianych już lakierów Essie i było całkiem dobrze. Tęskniłam za brokatowymi pyłkami i efektami fotonicznymi, jakie dają, ale byłam dzielna. W końcu nie wytrzymałam i rozpoczęłam poszukiwania hipoalergicznych alternatyw. Tak trafiłam na lakiery hybrydowe Kabos, które jeszcze mnie nie uczuliły i z których korzystam do dziś. Poniżej mój aktualny manicure, wykonany właśnie nimi :

Morał z mojej historii płynie taki :

1. Twoje zdrowie ma wyższy priorytet, niż uroda!

2. Uważnie obserwuj swoje ciało i nie zaniedbuj niepokojących sygnałów!

3. W razie problemów zdrowotnych koniecznie zgłoś się po poradę do lekarza!

4. Nie oceniaj osoby przez pryzmat tego, jak wyglądają jej paznokcie.