Twarda woda
Jakość wody w Warszawie jest na tyle dobra, że kranówka jest polecana do picia (co z resztą od lat czynię i ogólnie polecam, bo ileż można produkować plastiku pijąc wodę butelkowaną). Jej konkretne parametry można sprawdzić na oficjalnej stronie wodociągów (klik). Dzisiaj interesuje nas zawartość węglanu wapnia w miligramach na litr. W podlinkowanej przeze mnie tabelce w momencie pisania posta widzimy, że zawartość CaCO3 waha się pomiędzy 218 a 277 mg/l, co jest na stronie wodociągów zakwalifikowane jako woda o średniej twardości. W ramach ciekawostki dodam, że w publikacjach naukowych, na przykład w tej: klik wartości powyżej 180 mg/l uznawane są za wodę bardzo twardą, najwyższą w skali. Niezależnie od tego, czy uznamy twardość wody w stolicy za średnią czy bardzo wysoką, trzeba przyznać, że zawartość węglanu wapnia w naszej wodzie jest istotna i może wpływać na naszą skórę i włosy.
Według publikacji z Indii z 2013 roku (klik) twardość wody nie ma wpływu na elastyczność i rozciągliwość włosa, natomiast wyniki zawarte w publikacji z Pakistanu z 2016 roku (klik) wskazują, że jednak twardość wody ma znaczący wpływ na wytrzymałość włosa na rozciąganie. Jednak w publikacji z Wielkiej Brytanii z 2018 roku (klik) wykazano istotny wpływ twardości wody na skórę w kontekście jej atopowego zapalenia (AZS). Także o ile w kwestii włosów zdania są podzielone, o tyle jeśli dotyczy nas podrażnienie skóry, warto zainteresować się obniżeniem stężenia węglanu wapnia, którym polewamy nasze ciało. Można to dośc łatwo osiągnąć montując w wannie czy pod prysznicem filtr (na przykład taki). Można go przykręcić do węża od słuchawki prysznicowej od strony baterii albo przy samej słuchawce, jak komu wygodniej. Ja zdecydowałam się na pierwszą opcję i wygląda to tak :
Muszę przyznać, że odkąd używam filtra, moja skóra dużo mniej się podrażnia (team alergia pozdrawia), a środki myjące lepiej się pienią (co wykazali w publikacji z UK, którą linkowałam wcześniej). Jeśli chodzi o włosy, to zaobserwowałam zdecydowaną poprawę ich kondycji, ale w międzyczasie udało mi się obniżyć porowatość z wysokiej na średnią. Trudno mi ocenić, na ile pomogła mi w tym mniejsza twardość wody, ale jest spora szansa, że chociażby lepsze działanie detergentów i wydajniejsze ich zmywanie z włosów mogło mieć wpływ na to, jak reagowały na dalsze kroki pielęgnacyjne.
Smog
O tym, że smog szkodzi, wszyscy doskonale wiemy. Ma negatywny wpływ na nasze zdrowie w bardzo wielu aspektach. W kontekście włosowym zaobserwowano na przykład, że metale ciężkie wdychane z powietrzem potrafią wbudować się w strukturę włosa (tutaj link do artykułu z 2019 roku, a tutaj z 2011 na ten temat). Jest to manifestacja obecności tych pierwiastków w ludzkim organiźmie i oczywiście może mieć istotne skutki zdrowotne.
Jednak oprócz szkodzenia od wewnątrz, smog potrafi też dawać negatywne skutki poprzez sam kontakt ze skórą. Badania z tej publikacji wykazały, że wysoce zanieczyszczone powietrze może prowadzić do podrażnienia i bólu skalpu, zaczerwienienia, swędzenia, nadmiernej produkcji sebum, łupieżu, a nawet do wypadania włosów. Objawy te zostały określone zespołem wrażliwego skalpu (ang. Sensitive Scalp Syndrome, SSS), który według autorów może być mylnie diagnozowany jako łysienie androgenowe. Terapia niwelująca SSS polega na stosowaniu w pielęgnacji skóry głowy przeciwutleniaczy, łagodnych detergentów i oleju kokosowego. Warto też pamiętać o reguarnym wykonywaniu peelingu i porządnym wypłukaniu kosmetycznych pozostałości ze skalpu podczas mycia. Zdjęcie peelingu, którego aktualnie używam, poniżej. Kotek dla uwagi.
A dla ciekawych linkuję strony do śledzenia stopnia zanieczyszczenia powietrza : mapka Warszawy, na której możemy odszukać czujnik najbliżej nas i sprawdzić jego aktualny odczyt, strona do szybkiego sprawdzenia jakości powietrza, ogólna i z podziałem na dzielnice (już bez kodu kolorystycznego dla różnych stopni zasmogowania, za to można tu dokablować na sąsiada z "kopciuchem", pokazane są też fragmenty takich doniesień na dowód, że ludzie faktycznie wysyłają zgłoszenia).